Czy da się prowadzić kampanie Google Ads w sieci wyszukiwania bez ręcznego dłubania przy słowach kluczowych, nagłówkach i stawkach i mimo to osiągać lepsze wyniki? Google twierdzi, że tak. I właśnie temu służy ich nowa funkcja, czyli AI Max.
Jeśli działasz w marketingu, pewnie słyszałeś już o różnego rodzaju automatyzacjach. Ale to, co Google wdraża teraz, to krok dalej – inteligentny algorytm, który sam rozszerza zasięg kampanii, pisze treści i wybiera najlepszy landing page. Wszystko w czasie rzeczywistym, bez Twojej ingerencji.
Brzmi jak marzenie? A może jak ryzykowna gra z budżetem? W tym artykule rozbieramy AI Max na czynniki pierwsze. Spróbuję pokazać, gdzie można na tym zyskać, gdzie trzeba uważać i czy w ogóle warto to testować w kampaniach Google Ads.
AI Max to nie nowy typ kampanii, tylko dodatek do tradycyjnych kampanii w sieci wyszukiwania. Wystarczy kilka kliknięc w naszym panelu Google Ads i możemy aktywować pakiet funkcji opartych na sztucznej inteligencji: od rozszerzonego dopasowania zapytań, przez dynamiczne kreacje, po automatyczny wybór najlepszego URL-a. Jeśli macie wrażenie, że gdzieś już o tym słyszeliście, to bardzo słusznie. Broad match, DSA, Performance Max, to technologie, które wcześniej działały osobno, a teraz Google scala je w jedno za sprawą AI Max.
Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że AI wprowadza niezłe zamieszanie, jeżeli chodzi o sposób korzystania z wyszukiwarki. Zamiast wpisywać konkretne frazy („koszula męska niebieska slim”), użytkownicy częściej zadają pytania („co założyć do granatowej marynarki na wesele”). Tradycyjne kampanie nie zawsze to wychwytują, a AI Max ma to podobno zmienić.
Dzięki integracji z modelem Gemini system potrafi zrozumieć intencję i dopasować do niej reklamę, nawet jeśli zapytanie zupełnie nie przypomina Twoich słów kluczowych. A wszystko przy zachowaniu podstawowej kontroli – możesz wyłączać poszczególne funkcje i monitorować ich wpływ.
1. Szersze dopasowanie zapytań (broad + keywordless)
System sam rozszerza listę fraz, na które może wyświetlać reklamy, nawet jeśli nie masz ich w kampanii. Analizuje treści strony, reklamy, historię zapytań i intencje użytkownika. Dzięki temu „koszula męska slim” może zadziałać też na „co założyć na ślub w sierpniu”.
2. Dynamiczne teksty reklam (AI-generated assets)
AI na bieżąco tworzy nagłówki i opisy dopasowane do konkretnego zapytania. W teorii – im lepiej tekst trafia w potrzebę użytkownika, tym większa szansa na klik i konwersję. Możesz usuwać nietrafione propozycje lub całkowicie wyłączyć ten mechanizm.
3. Automatyczny wybór najlepszego URL-a
Zamiast kierować wszystkich na jedną podstronę, AI wybiera tę, która najlepiej pasuje do zapytania. Przykład? Użytkownik pyta o promocje, a AI kieruje go prosto na stronę z rabatami – nawet jeśli wcześniej miałeś ustawiony ogólny URL.
4. Targetowanie lokalizacji wg intencji
Nie chodzi tylko o to, gdzie użytkownik jest fizycznie. AI Max rozpoznaje, gdzie użytkownik chce być i tam pokazuje reklamę. Ktoś szuka chirurgii plastycznej w Gdańsku, mimo że siedzi w Warszawie? Reklama zadziała.
5. Kontrola marek i URL-i
Możesz wykluczać konkurencję, wskazywać priorytetowe adresy URL lub unikać stron typu „O nas”. Wreszcie automatyzacja z opcją „nie chcę tego” zamiast „bierz wszystko”.
6. Lepsze raporty i transparentność
Nowe kolumny, nowe metryki, nowy typ dopasowania („AI Max”). Widać, co zrobił algorytm, czyli na jakie zapytanie wyświetlił reklamę, jaki wygenerował nagłówek, jaki dobrał landing page. Czyli automatyzacja, ale z większym wglądem, w odróżnieniu od Performance Max.
Zacznijmy od konkretów.
Według danych zaprezentowanych przez Google podczas Marketing Live 2025, kampanie z aktywnym AI Max generują średnio +14% więcej konwersji bez wzrostu kosztu pozyskania (CPA) czy spadku ROAS. A jeśli wcześniej opierałeś kampanię głównie na dopasowaniu ścisłym (exact match) lub do wyrażenia (phrase match), wzrost efektywności był jeszcze większy – nawet +27%.
AI Max może poprawić skuteczność kampanii z kilku powodów:
Redukcja pracy manualnej
System automatycznie generuje nowe warianty reklam i znajduje zapytania, które mogłyby zostać pominięte w kampaniach tworzonych ręcznie. Daje to możliwość skalowania działań bez proporcjonalnego wzrostu nakładu pracy.
Szybsze wychwytywanie zmian na rynku
Dzięki analizie aktualnych zapytań i intencji użytkowników, kampania szybciej reaguje na sezonowość, nowe trendy czy zmiany w języku wyszukiwania.
Lepsze zagospodarowanie „długiego ogona”
AI Max obsługuje zapytania, które nie zostały wcześniej dodane jako słowa kluczowe, a w tym także nietypowe lub bardzo szczegółowe frazy, które często generują konwersje, ale mają zbyt niski wolumen, by zostały zauważone ręcznie.
Optymalizacja w czasie rzeczywistym
System analizuje dane „tu i teraz”, co może poprawić dopasowanie treści do użytkownika i zwiększyć szansę na kliknięcie lub konwersję – zwłaszcza w przypadku zapytań nowych lub niestandardowych.
Lepsze wykorzystanie istniejących zasobów reklamowych
AI korzysta z treści strony docelowej i dotychczasowych materiałów, co pozwala zwiększyć efektywność bez konieczności tworzenia dodatkowych komponentów na start.
Źródło: Chat GPT
Jedno jest pewne – AI Max nie będzie cudownym rozwiązaniem dla każdego. Zanim rzucimy się do testowania tej funkcji, warto wiedzieć z jakimi negatywnymi konsekwencjami może się to wiązać. A jest ich co najmniej kilka.
Przetestowałam AI Max na kampanii dotyczącej konkretnego zabiegu: lasera wolumetrycznego. Chciałam sprawdzić, jak system poradzi sobie z targetowaniem i dynamicznym doborem adresów URL.
Efekt?
Reklamy zaczęły wyświetlać się na zapytaniach typu:
Wszystko to kierowało użytkowników na podstronę dotyczącą zupełnie innej usługi. Gdyby ktoś kliknął reklamę, raczej nie znalazłby tego, czego szukał. Trudno mówić tu o trafności. Konwersje z tego były znikome.
Możliwe, że AI Max „zgubił się” przez włączoną funkcję automatycznego wyboru adresów URL i próbował dopasować się na siłę. Ale z punktu widzenia osoby zarządzającej kampanią jest to ryzyko, którego nie mogłam zaakceptować. Pracuję na budżetach klientów, a każde nietrafione kliknięcie to nie tylko koszt, ale też utracone zaufanie. Dlatego u nas kampanie są zawsze spięte z precyzyjną analityką.
AI? Tak. Ale tylko tam, gdzie mam pewność, że system działa w ramach dobrze zdefiniowanego kontekstu i nie „strzela” reklamami na oślep.